Dzisiejszy post powstaje gdzieś pomiędzy dźwiękiem ubijanego kotleta, zapachem aromatycznej kawy, a uczuciem wiecznego pośpiechu. To trochę jakby między młotem a kowadłem. Praca twórcza wymaga czasu, a czas w dzisiejszym świecie stał się ofiarą próżności, niestety często bezmyślnej. Konsekwencja jest taka, że człowiek żyje w nieustannym rozdarciu między pragnieniem, a rzeczywistością, nie mając w efekcie do końca czasu na nic. Niestety przekłada się to na efektywność niemal każdej dziedziny naszego życia. A co najsmutniejsze – na jakość naszych rodzin.
Ostatnie dwa, wiosenne miesiące, maj i czerwiec, szczególnie kłaniają się rodzinom w pas i zachęcają do głębszej refleksji nad niewątpliwą wartością RODZINY. To właśnie wtedy swoje święto obchodzą wszystkie mamusie (26 maj), dzieci (01 czerwiec) oraz tatusiowie (23 czerwiec). W naszym przedszkolu jest to szczególny czas, w którym to wszyscy funkcjonują jak w kołowrotku. Dzieci powtarzają wiersze, piosenki i choreografie. Panie dwoją się i troją, walcząc dzielnie z czasem, by z przedszkolnej sali, stworzyć krainę dziecięcej wdzięczności. Wszystko po to, by przez pięć minut wyśpiewać rodzicom z całego serca: „Mamo, Tato Kocham Was!”
Niemniej jednak, życie rodzinne to nie cukierkowe story, a wychowanie dzieci oparte jest na nieustannym budowaniu relacji, które niejednokrotnie staje się hybrydą szczęścia, lęków, wątpliwości oraz całego zaplecza naszych wartości. Jednym z takich wartości, które cementuje więzi ludzkie, zarówno te jakie tworzą się w relacjach rówieśniczych, jak i te między dziećmi a ich rodzicami, jest PRAWDA. Prawda o tym co wiemy. O tym, że czasem nie wiemy zupełnie. Że żaden z nas cyberrodzic, który wie i zna się na wszystkim. I chociaż w oczach dziecka jesteście dla niego całym wszechświatem i to co mu przekażecie przyjmie z dziecięcą jowialnością i ufnością, to każda próba zakłamania rzeczywistości, czy też przyjmowania jakiejkolwiek kreacji osoby jaką nie jesteśmy, niesie za sobą ryzyko utraty w przyszłości zaufania, autorytetu, a w konsekwencji nawet gruntu pod nogami.
Jak pisał w swoim wierszu Jan Twardowski, prawda może mieć różne oblicza: „jest prawda pozłacana, jest trochę nie w porę, jest jak zagadka w ciemność przechylona (…) jest także taka co się siebie wstydzi, smutna chuda jak szczapa, bo zbyt określona.” Potrzeba intuicji, serca i szczypty poczucia humoru, aby owa prawda nie chyliła się ku ciemności, ani nie wstydziła siebie. Wszystko to zależy od Twojej postawy Drogi Rodzicu. Jeśli stworzysz wokół siebie atmosferę napięcia, przesadnego patosu lub co gorsza wstydu, możesz być pewien, że smutna to będzie prawda i chuda jak ta szczapa, zaś ponowne podjęcie tematu może okazać się krępującym doświadczeniem.
Zrozumiałym jest fakt, iż podejmowanie z dzieckiem rozmowy na fundamentalne tematy, stanowi niełatwe wyzwanie. A przyjdzie nam nie jeden raz zmagać się tematami skrajnie trudnymi. O tym, że nagle przyszła choroba. Być może o tym, że mama z tatą nie mogą mieszkać razem. O tym, że rodzina ma różne historie pochodzenia i że droga do niej bywa wyboista. O tym, że pieniędzy nie ma tyle, by spełnić każdą zachciankę. Wreszcie o tym, że każdy jest inny i czuje inaczej.
POZTYWNA DYSCYPLINA generalnie opiera się na budowaniu relacji. Wręcz hołduje myśli – „bez relacji nie naprawimy sytuacji.” Jedną z technik budowania relacji w rodzinie, będącą jednocześnie płaszczyzną do podejmowania trudnych tematów, są spotkania rodzinne. Bynajmniej nie chodzi tu o obiadki u babci. Spotkania rodzinne opierają się na relacjach rodzic(e) – dzieci. Jest to szczególny czas, spędzany cyklicznie, który stanowi bardzo skuteczny sposób na zacieśnienie więzi między członkami rodziny oraz tworzą przestrzeń do wzmacniania umiejętności współpracy.
Spotkania rodzinne składają się z kilku elementów, których szczegóły jeszcze nie raz będę Wam opisywać, gdyż jest to ważna część wychowania w duchu Pozytywnej Dyscypliny. W niniejszym poście, chciałabym podkreślić wartość kilku, mianowicie rozwiązywanie problemów oraz planowanie rodzinnych rozrywek. Tak, właśnie rozrywek! Już śpieszę wyjaśniać, co też ma piernik do wiatraka. Poprzez rozwiązywanie problemów, mam na myśli stworzenie przestrzeni podczas spotkania rodzinnego, w której podejmujemy z dziećmi temat aktualnie ważny z perspektywy naszej rodziny. W tym miejscu chciałabym podkreślić istotę PRAWDY o której pisałam. Gdyż to właśnie ta atmosfera prawdziwości i naturalności pozwoli nam osiągać sukcesy wychowawcze. Całe wyzwanie polega na tym, że nie ma ściągi, złotego środka, schematu działania. Musimy poddać się intuicji i głosom serca.
A o co chodzi z tą rozrywką? Otóż stanowi ona ostatni element takich rodzinnych spotkań. Taka wisienka na torcie! Bardzo często planując obowiązki zapominamy o tym, że rozrywkę również warto zaplanować. Tym bardziej, że wspólna zabawa bardzo cementuje nasze relacje z dziećmi. Pamiętajmy jednak, że rozrywka dla każdego znaczy co innego, dlatego warto ustalić co jest przyjemnością dla poszczególnych członków rodziny, by potem z łatwością stworzyć listę Rodzinnych Przyjemności.
Jedną z takich rozrywek jest wspólne czytanie. O wartości literatury w rozwoju dziecka można by napisać pracę naukową, lecz skracając rozprawę na temat czytania dzieciom, to stanowi ona doskonałą rozrywkę, podczas której mamy okazję przemycić mądrość jaką chcemy przekazać. Zwłaszcza, jeśli nie bardzo wiemy jak podejść do tematu jaki chcemy z dzieckiem podjąć. Z pewnością jest to okazja by zamienić scenariusz rodzinnego spotkania i rozpocząć go właśnie od przyjemności czytania, by potem płynnie przejść do zagadnienia jakie chcielibyśmy z dzieckiem podjąć. Z pewnością dziecko poczuje się zrelaksowane, a w podejmowaną problematykę wejdzie jak w masełko. A może sami stworzycie własną bajkę?
Jako mama adopcyjna, niejednokrotnie staję przed koniecznością dotykania tematów czułych i niełatwych do wyjaśnienia. Dlatego też, dziesięć lat temu stworzyłam bajkę, którą dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić. A Wy możecie podzielić się nią z innymi. Niech ruszy wreszcie w świat. Bo chociaż dla mnie ma ona zupełnie inny, osobisty wymiar, dla innych może być podstawą do rozmowy o samotności, lęku, ale też bezgranicznej, rodzicielskiej i prawdziwej miłości, która stanowi warunek wszelkiego powodzenia w rodzinie, niezależnie od biologicznych korzeni. Czego Wam Kochani Rodzice życzę z całego serca!
w ciemnym lesie mieszka sowa
dziwna sowa – nietypowa
nie ma mamy, nie ma taty
tylko łepek ma rogaty
lecz w tym łepku – pomyślunek
taki dziwny to gatunek
dnia pewnego ptak nasz mały
wpadł na pomysł doskonały
„nie mam mamy, nie mam taty
tylko łepek mam rogaty
więc się w podróż dziś wybiorę
szczotkę, mydło, płaszcz zabiorę
i poszukam dziś rodziny!”
podróż trwała z dwie godziny
lecz wśród leśnych drzew gęstwinie
nikt już nie śni o ptaszynie
bo każda ptasia rodzina
ma już swoją córkę, syna
więc się sówka zatrzymała
cichuteńko zapłakała
i tak sobie w smutku kwili
jak myślicie moi mili?
jak się czuje ptaszek mały,
który nie miał swojej mamy?
a tymczasem w ciemnym lesie
wiatr kolejny smutek niesie
państwo puchacz w swojej dziupli
siedzą sami bardzo smutni
bo wśród licznych ptasich rodzin
wyczekując długich godzin
oni jedni w drzew gęstwinie
ciągle śnili o ptaszynie
lecz ptaszyny wciąż nie było
a samemu źle się żyło
więc się sowy namówiły
z myśli swojej ucieszyły
i ruszyły w las gęstwinę
by odnaleźć swą ptaszynę
wtem, czy wiecie moi mili
jak się bardzo zadziwili
gdy ujrzeli na swej drodze
małą sówkę w wielkiej trwodze?
„czemu płaczesz ptaszku mały?”
obie sowy zapytały
sówka jeszcze raz załkała
i tak im odpowiedziała
„jeśli wiedzieć o tym chcecie
to samemu źle na świecie
nie mam taty ani mamy”
spojrzał puchacz zatroskany
i zamyślił się poważnie
tak jak robił to przeważnie
po czym zerknął na swą żonę
i powiedział pewnym tonem
„u nas znajdziesz swe schronienie
ciepły kącik, pocieszenie”
wszyscy się uradowali
no i razem zamieszkali
tak też nasza mała sowa
dziwna sowa – nietypowa
odnalazła swą rodzinę
a puchacze swą ptaszynę
i choć wcześniej się nie znali
bardzo mocno pokochali
jak myślicie drogie dzieci
czy i w naszym tak jest świecie?
Monika Dawidowska